niedziela, 26 czerwca 2016

 

Dziewczyna na Rowerze



Tworząc mój drugi wpis miałam ochotę przeskoczyć kilka lat mojego życia i opisać to co się teraz zemną i u mnie dzieje.., lecz mam nadzieje że spokojnie poczekacie na moje dalsze publikacje bo uważam że takie życiowe ironie w jednym czasie mogą zszokować nie jednego odbiorcę. Mnie bynajmniej szokują i patrzę na swoje życie z ogromnym nie dowierzaniem czy aby na pewno to przytrafia się mi ( i tu jest dobry moment na wstawienie emotki z dużymi ze zdziwienia oczami :) ).



Uciekając jednak od tematu moich upadków i wzlotów postanowiłam dzisiaj wyluzować i zacząć zupełnie " z innej beczki ". Otóż w momencie kiedy pojawiłam się w kraju o którym nie wiedziałam za wiele wszystko mnie zadziwiało. Rowery w tym mieście są wszędzie, metro jeździ samo i oczywiście wspomniana już wcześniej wielkość łazienki - ja już nigdy nie nazwę żadnej łazienki „małą”, gdy jest nieco większa od Mojej szafy i można zrobić w niej pełny krok do przodu :D


Robiąc listę ciekawych faktów o kraju wikingów, nie mogłam wyjść z podziwu jak teraz to wszystko jest dla mnie normalne, bez polotu w porównaniu gdy kiedyś otwierałam buzię ze zdziwienia obserwując zachowania skandynawów i ich nawyki :


1. Język duński jest językiem przez niektórych uznawanym za " nie możliwy do nauczenia " a przecież tak nie wiele różni się od niemieckiego - który Polacy równie kochają ;-)
  

2. Metro jeździ " samo "  co powoduje że swojego czasu potrafiłam wskazać na swoim ciele miejsca, w których przycięły Mnie drzwi kopenhaskiego metra.

  
3. Duńczycy kochają swoje marki więc każda osoba mieszkająca w Dani ( również ja ) w swojej szafie ma sukienkę Moss, na ramieniu torbę Day  a w uszach kolczyki Piligrim.
 

4. U nas nie jemy kanapek tylko smørrebrød :-)
  

5. Przestałam przeliczać, ile złotówek wydaje na zakupy spożywcze. Chleb za 10 złotych czy piwo w pubie za 30, nie robią na Mnie zbyt dużego wrażenia.


6. Ciekawą sprawa jest to że zanim wsiądziesz do metra czy pociągu wypuszczasz tych,którzy wysiadają. Stojąc przy tym potulnie z boku czekając aż wszyscy pasażerowie wysiądą.


7. iii MOJE ULUBIONE :D  tutaj pobija się rekordy w powrocie po imprezie rowerem w stanie upojenia alkoholowego. Ja osobiście nauczyłam się również pedałować w szpilkach i imprezowych sukienkach. Ovvv jeehh :D


8. Młodzi duńscy uczniowie po zakończeniu gimnazjum jeżdżą ulicami miast dużymi autami(trakami) dobrze się bawiąc, przy muzyce z alkoholem, trąbiąc, krzycząc, machając a wszyscy odwzajemniają tym samym z uśmiechem - bardzo fajna tradycja świętowania zakończenia szkoły.


9. Mieszkając w Polsce byłam fanką lakierów i produktów do stylizacji włosów, lecz tu przestałam ponieważ nawet Super Extra Strong Taft na każdą pogodę przegrywa z duńskim wiatrem.


10. Mieszkając w Dani doceniasz dni, w których słońce nie wstaje o 9 i nie zachodzi o 15stej.


11. Podświadomie wybierasz skandynawski styl urządzania mieszkania oraz masz w swoim domu przynajmniej jedną rzecz z Royal Copenhagen przy czym traktujesz ją z królewską etykietą.


12. Monety z dziurką już nie wzbudzają lada zaskoczenia.


13. Motyw sportowych butów do absolutnie wszystkiego króluje wśród Dunek.


14. Tu można stwierdzić, że 15 st. na termometrze, to idealna pogoda na szorty i T-shirt.


15. Lato trwa tu krócej niż WSZĘDZIE hehe.


16. I co ciekawe Syrekna jest strasznie przereklamowana. Nie polecam.


17. Ale  Hans Christian Andersen zaczął znaczyć więcej w Moim życiu.


Kopenhaga to piękne miasto i swoją drogą kocham tą ich indywidualność może trochę małą nie poradność  .., lecz wszystko ma swój urok jeśli spojrzy się na to pod odpowiednim kontem.


Mieszkając tyle kilometrów od domu docenia się wiele różnic - chociażby to że nikt tutaj na nikogo nie zwraca uwagi, jak się ubierasz, w czym wychodzisz do sklepu .., tutaj pierwszy raz zobaczyłam że ludzie w niedziele rano wychodzą do sklepu w SZLAFROKU i KAPCIACH i jakoś nikogo to nie dziwi - mnie teraz też nie .., ale kiedyś ze zdziwieniem obserwowałam takie zachowania - ucząc się ich bo jednak wyluzowanie w tym kraju obrało wysokie standardy w przeciwieństwie do Polskiego toku myślenia. Lubię to .., lecz nadal będąc w Pl słyszę od mojej kochanej mamusi - " ubierz się, przebierz się jak wychodzisz do sklepu " to w Polsce się szybko nie zmieni .., ale w moim domu rodzinnym to nie przeszkadza, a nawet na swój sposób to ma urok i przyznam się że czasami mi tego brakuje gdy jestem w Kopenhadze :)

Tylko nie mówcie tego mojej MaMiE.

Mnie osobiście rozbraja predyspozycje Duńczyków do  radzenia  sobie z większymi projektami tj. np. remont.., swojego czasu zauroczyłam się w takim kochanym, małym, pogubionym troszeczkę Brianie ( temat na kolejny wpis )  który gdy zamieszkaliśmy razem namówił mnie na remont mieszkania hehe teraz już wiem że ŻADNYCH REMONTÓW Z DUŃCZYKAMI :D  to był jakiś koszmar. Każdy kto miał bliższe kontakty z Duńczykami wyraża podobne opinie na ich temat. Duńczycy cenią Polaków i to jest fakt lecz zdarzają się mega nacjonalistyczni Duni którzy mimo wszystko raczej z pozoru sprawiają wrażenie otwartych, uśmiechniętych i zadowolonych z życia .., w 70 % raczej są to pozory ale bardzo skrzętnie podtrzymywane i ukrywane na pierwszy rzut oka nie do zauważenia.

 
Relacje polsko - duńskie czasami troszeczkę się zacierają co powoduje zgrzyty jak ja to pięknie nazywam " narodowościowo-kulturowe "  i w moich relacjach takie zgrzyty przytrafiały się dość często i mimo że bardzo dużo wydarzyło się w moim życiu to wiem że była to bolesna lecz bardzo potrzebna nam lekcja.., teraz szanuje każdą indywidualność nie oceniam ludzi po pozorach i staram się być obiektywna w każdej kwestii. Obiektywizm pozwala znaleźć złoty środek i daje możliwość wychodzenia poza schematy - nie ogranicza ani myślowo ani kulturowo.

 
Każdy naród ma swoją indywidualną historię, teorię na życie i styl ( co tworzy ich wyjątkowym ) .., nikt nie ma prawa tego oceniać a raczej musimy w momencie przeprowadzenia się do innego państwa chcieć zacząć powielać ich schematy, uczyć się ich kultury nie tracąc przy tym swojej przynależności narodowej. To są symptomy asymilacyjne że chcemy tu być i chcemy się nauczyć waszych " zasad " kulturowych i za nimi podążać. Niestety z tym mają problem osoby które przybywają do Dani ( i całej Europy ) raczej nie po to aby pracować, lecz żeby korzystać z systemu duńskiego ( europejskiego prawa ) który pozwala na dostawanie pieniędzy za siedzenie w domu i tak przysłowiowe " nic nie robienie "..., oczywiście nie muszę zapewne pisać o jakich narodowościach jest mowa, gdyż w dobie internetu, środków masowego przekazu, napływ i ilość informacji na temat "imigrantów" obrało wysoką rangę. Również Polska obawia się przyjęcia obcokrajowców pod swój dach i wcale mnie to nie dziwi, gdyż sama tego nie chcę i ze strachem w oczach zastanawiam się w jakich warunkach będą wychowywać się moje dzieci, gdy wiem że niestety Europa chyli się ku upadkowi.


Smutne jest to że nikt nie wie jak sobie z tym poradzić a każda próba zmiany czegoś spycha nas jeszcze bardziej w ciemny róg.., ja osobiście obrałam taktykę czynienia dobra bo dobrem zdziałamy więcej niż złością.


Cytując słowa faceta który chcąc mnie zdobyć mył nawet moje buty .., a który potem niestety okazał się jedynie dupkiem - mimo że z pozorną klasą i urokiem. Kiedyś powiedział że " musimy wyprzedzać się w czynieniu dobra " urzekły i rozczuliły mnie te słowa i mimo że on nie okazał się tym na kogo się kreował to nauczył mnie wiele np tego że trzeba słuchać intuicji, wierzyć w siebie mimo wszystko, nigdy nie pozwolić się zepchnąć i ująć sobie na wartości ale również tego że warto czynić dobro, robić małe rzeczy aby sprawić komuś nawet najmniejszą przyjemność, że uśmiech który potrafisz wywołać na twarzy innych ludzi jest najważniejszy i najmilszym przeżyciem który buduje i w tobie i w innych poczucie wartości, sprawia że czujemy się kochani i doceniani, daje siłę że myśli stają się czynami a czyny prowadzą do realizacji. Wierzę w to że karma zawsze do nas wróci więc " warto się wyprzedzać w czynieniu dobra " i za tą lekcję mogę Ci Adrianie podziękować - za to że odkryłam twoją pozorną dobroć i że nie dałam się zmanipulować lecz nauka chociażby na pozór o " czynieniu dobra " została i zostanie jako pozytywny akcent ten znajomości .., szkoda tylko że tylko ta jedna.

Z upływem lat i im dłużej jestem na emigracji zaczynam wątpić czy tutaj można jeszcze znaleźć prawdziwą szczerą miłość, założyć rodzinę, odnaleźć bezpieczną przystań i móc się przy tym realizować.

Związki z Duńczykami jak już stwierdziłam dawno nie są dla mnie ( sprawdziłam ), a Polacy tak się wycofali że niestety dają minimum twierdząc że to kobieta musi o nich zabiegać.


Ironia XXI wieku - nawet spotkanie faceta który daje poczucie bezpieczeństwa, deklaruje miłość i chęć posiadania z Tobą dzieci nie daje pewności że ta historia zakończy się Happy End-em. Moja się nie skończyła co powoduje cholerne rozczarowanie i pytanie „ Dokąd zmierza ten świat i ludzie.., czego my do cholery chcemy, oczekujemy i czemu inni muszą kłamać - co to ma na celu ‘’ ??


Zawsze biegamy za tymi którzy nas nie chcą, nie potrafiąc kochać tych którzy nas kochają.., to puenta na dzisiaj: "aby odnaleźć swoją miłość trzeba do niej dorosnąć, a przedtem najpierw pokochać siebie".

Powodzenia w Szukaniu i Rozpoznawaniu  Miłości.

czwartek, 9 czerwca 2016

Dziewczyna z Kopenhagi


Zaczynając swoją przygodę z blogiem nie do końca byłam pewna od czego powinnam zacząć .., bo przecież tyle się dzieje w moim życiu że nawet na papierze ciężko to poukładać a w realu to już ogólnie mały " armagedon " .., ale jak łatwo się domyślić najczęstszą przyczyną naszych rozterek są facecji a w moim przypadku to mam wrażenie że z całej puli dupków i prostaków wybieram tych z najwyższej półki tak jak to mówi moja przyjaciółka "SySiA pakujesz się w takie związki jakbyś chciała sobie i całemu światu udowodnić że miłość nie istnieje " i niestety nie ma nic trafniejszego jak jej stwierdzenie dotyczące mojego życia.., w krzywym zwierciadle również można określić je jako " z deszczu pod rynnę " hehe i to stwierdzenie bardziej mi się podoba jest zabawne i w pełni obrazowe, lecz może zacznę od początku i opowiem o mojej przygodzie z Kopenhagą i z " przysłowiowymi kandydatami " na partnerów życiowych.

 Pierwsze kroki emigrantki


W Kopenhadze wylądowałam 1 października 2009 roku o godzinie 22:45 była to zimna i deszczowa noc 
( pamiętam to jakby to było wczoraj ). Nigdy do tej pory nie wyobrażałam sobie żyć w innym kraju przerażało mnie, że z dnia na dzień całkowicie zmieniam swoje otoczenie, wszystko co znałam. Zamieszkałam w miejscu zupełnie Mi obcym, z obcymi ludźmi mówiącymi w obcym języku. Nie znałam zasad, prawa, nie znałam nic. Wszystko było inne, totalnie różne. Czasami nie wiedziałam czy jestem bardziej zachwycona czy przerażona. Życie za granicą to coś do czego chyba nie da się przygotować emocjonalnie. Ja na to przygotowana na pewno nie byłam bo gdy z lotniska zostałam odebrana przez mojego brata, gdy dotarliśmy do mieszkania które od tego czasu miało być moim domem nie przesadzę jak użyje słowa że byłam przerażona: stanem mieszkania i wielkością łazienki w kształcie paczki po zapałkach i wcale nie większych wymiarów od niej :). 

Mimo że początki w Dani wspominam niezbyt miło - problemy z asymilacją, tęsknota za domem, brak przyjaciół i rodziny dawały mi się bardzo we znaki przez pierwsze trzy miesiące.., ale że początki są zawsze trudne "zacisnełam" zęby i stwierdziłam że dam radę. Musiałam dać.

Z dala od domu najbardziej dotykała mnie tęsknota, tęskniłam i to bardzo ale dopiero będąc daleko od rodziny człowiek zdaje sobie sprawę jak ona jest ważna w jego życiu. Uważam że każdy z nas powinien w swoim życiu zamieszkać, nawet na chwilę, w innym kraju. Bardzo dużo się wtedy rzeczy w głowie układa, łapie się perspektywę, widzi się rzeczy których wcześniej się nie zauważało: te złe jak i te dobre - w ten sposób można dużo łatwiej priorytet-ować to co jest dla nas ważne i mniej ważne. Ja tutaj zrozumiałam że w moim życiu najważniejsza jest rodzina, odnalezienie mojej miłości i stworzenie z nią domu - szczęśliwego domu.

Mimo wzlotów i upadków nie postąpiła bym inaczej. Nie zmieniłabym niczego w swoim życiu, gdyż każda decyzja, każda sytuacja nawet ta najbardziej bolesna ukształtowała mnie i mój charakter. Jestem dumna kim i gdzie jestem. Kocham się ze swoimi wadami i zaletami - może to brzmi narcystycznie, ale musimy się akceptować aby być szczęśliwi, bo tylko my sami ze sobą jesteśmy 24/7. Warto o tym pamiętać.

Wyjazd do Kopenhagi ukształtował mój charakter i wiem że ta decyzja nauczyła mnie wielu rzeczy. I ani chwilę jej nie żałowałam mimo że było czasami tak ciężko  że częściej płakałam niż się śmiałam i może to zabrzmi abstrakcyjnie ale ja już wiem, jestem pewna, że poradzę sobie w życiu ze wszystkim. Urosłam w swoich oczach z mojego 1,58 cm do wymiarów " wielkoluda " z dużą siłą i serduszkiem. Jestem silniejsza i mądrzejsza niż mi się zawsze wydawało. Nie ma dla mnie barier, wystarczy odpowiednia motywacja i chęć realizowania. Nawet nauka duńskiego zaczęła sprawiać mi przyjemność mimo że dla niektórych to język " nie do nauczenia " ale jednak jak się chce to można :) 

Więc polecam spakować plecak i wyjechać na miesiąc na dwa, obejrzeć świat i życie z innej perspektywy - bycie życiowym przysłowiowym "włóczykijem" uczy pokory i szacunku do siebie, innych ale również szacunku do życia.

Polecam - lekcja trudna lecz przydatna.